Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Rzymskie miasto Aąuae Sulis, nazwane później Bath, było już od dawna opuszczone i zrujnowane, lecz jako święte miejsce miało wielkie znaczenie dla Brytów w VI wieku. Zrozumiałe jest więc, że nie mogli pozwolić,
Zwycięstwo pod Badon Hill 151
żeby wpadło w ręce wroga. Był to główny powód, dla którego stoczono bitwę pod Badon.
Rzymian przyciągnęła do tego miejsca obecność naturalnych źródeł gorącej wody o temperaturze 49 stopni Celsjusza; nazwa Aquae Sulis pochodzi od imienia brytyjskiej bogini źródeł - Sul bądź Sulis. Miejscowość ta stała się ważnym centrum kąpieli leczniczych, gdzie składano ofiary bogini Sulis-Minerwie, łączącej w sobie elementy kultu rzymskiej bogini sztuki lekarskiej i jej miejscowej odpowiedniczki - Sulis. Celtowie uważali owe źródła za cud, dlatego wznieśli tam kaplicę na cześć bogini gorącej wody. Nie ulega wątpliwości, że świątynia Sul bądź Sulis stała tam przed przybyciem Rzymian, którzy unikali niszczenia kultu miejscowych bóstw - woleli kojarzyć je z własnymi bogami. Zgodnie z tą polityką święte miejsce bogini Sulis o druidzkiej proweniencji zostało wkomponowane w nową rzymską świątynię.
W XIX wieku Neniusz określił te gorące źródła jako jeden z "cudów Brytanii". W jego kronice czytamy: "W kraju Hwicce [chodzi o Gewissei], tam, gdzie są łaźnie Badon. Otacza je mur z cegły i kamienia; każdy może się wykąpać, kiedy chce i jak chce. Jeśli chce zimnej kąpieli, to bierze zimną, a jeśli chce gorącej, gorącą".5
Rys. 53. Na wzgórzu Solsbury Hill koło Bateaston widoczne są pozostałości wałów fortecy z epoki żelaza. Nazwa wzgórza pochodzi prawdopodobnie od imienia celtyckiej bogini Sul bądź Sulis. W czasie bitwy pod Badon w 517 roku Artur ścigał wrogów od sąsiedniego wzgórza Bannerdown, oni zaś schronili się na
szczycie Solsbury Hill
152 AYALON
To zdanie Neniusza jest bardzo znaczące, gdyż kronikarz nie tylko wymienia nazwę Badon, ale stwierdza również, że ziemie te zajmowało plemię Gewissei. To niesłychanie istotna informacja, ponieważ historycy wykluczali Bath jako miejsce bitwy pod Mount Badon, uważając, że w 518 roku Saksoni nie dotarli jeszcze tak daleko na południowy zachód. Nie ma to jednak znaczenia, jeśli Saksonów zastąpimy plemieniem Gewissei. To właśnie przeciwko nim Artur przeprowadził długotrwałą kampanię zakończoną zwycięstwem pod Caer Badon i wypędzeniem Gewissei z południowej Walii i Somerset.
Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że centrum działań Gewissei znajdowało się zaledwie 3 kilometry na wschód od Bath w Bradford-on-Avon, zwanym wcześniej Wirtgernesburg (Miastem Yortigerna) od imienia księcia Gewissei, wszystko staje się jasne. Zwycięstwo Artura pod Mount Badon zapobiegło trwałemu połączeniu Gewissei, zamieszkujących południową Walię i Wiltshire.
Przeciwnikami Artura w bitwie pod Mount Badon byli Osla Gyllelfawr i Cerdic Gewissei z jutlandzkimi i saksońskimi sprzymierzeńcami, którzy połączyli siły z saksońskimi najeźdźcami z doliny Tamizy. W bitwie tej ważyły się więc losy całej Brytanii. Był to swoisty "rzut na taśmę" Saksonów przygnębionych niepowodzeniami we wcześniejszych bitwach. Artur stał się bohaterem po bitwie pod Badon tak samo jak czternaście i pół stulecia później został nim Montgomery po bitwie pod Alamain w czasie II wojny światowej.
Geoffrey z Monmouth, podający często informacje tyleż niejasne, co przesadzone, wyjątkowo rzetelnie przedstawia bitwę pod Bath:
Wówczas Saksoni po długim marszu dotarli w pobliże Bath i obiegli miasto... Artur założył skórzaną kamizelę, jak przystało na wielkiego króla. Na głowę włożył złoty hełm z grzebieniem w kształcie smoka, a na ramieniu umieścił okrągłą tarczę Pridwen z namalowanym wizerunkiem Marii Matki Bożej, która sprawiała, że nie myślał o niczym oprócz niej. Przypasał sobie niezrównany miecz Caliburn, wykuty na wyspie Avalon, a w prawą dłoń ujął włócznię zwaną Roń: długą, o szerokim ostrzu i spragnioną krwi. Artur uformował wojsko i odważnie uderzył na Saksonów, którzy jak zwykle ustawieni byli w długie kliny. Przez cały dzień mężnie odpierali Brytów, chociaż przypuszczali oni jeden atak po drugim. Przed zachodem słońca Saksoni stanęli na sąsiednim wzgórzu i zamierzali tam rozbić obóz. Ufni w swoją liczebność, sądzili, że wzgórze zapewni im dostateczną ochronę. Jednak następnego dnia o brzasku Artur jął wspinać się na zbocza, tracąc po drodze wielu ludzi