Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Podkraść. Podpatrzeć. Znam te twoje gierki. A przedwczoraj urządziłeś prowokację. Chodziło o to, żeby wyciągnąć mnie z biura, kiedy moje pliki będą kopiowane. Teraz wszystko się składa. Jasne. Zaprzecz! No, spróbuj zaprzeczyć! - Przysięgam, panie Aojama, że to jakaś pomyłka... - Pomyłka? - Aojama krzyczy. - A pewnie, masz rację! To największa pomyłka w twoim perfidnym życiu! Służyłem w Ueno, kiedy jeszcze nie było cię na świecie! Ja mam przyjaciół w ministerstwie transportu! Studiowałem na poważnym uniwersytecie. - Już chyba nie dałoby się krzyczeć głośniej, ale Aojama krzyczy. - Jeżeli twoi zwierzchnicy sądzą, że można mnie „przesunąć” gdzieś na mróz, na koniec linii do Akita, to bardzo poważnie się mylą! Już dawno minęły czasy, kiedy musiałem się płaszczyć! - Przerywa, z trudem chwyta powietrze i przystępuje do końcowego ataku. - Ueno ma swoje standardy! Ueno ma systemy! A jak ci twoi zwierzchnicy, którzy na niczym kompletnie się nie Znają, a wtykają nos w nie swoje sprawy, te pasożytujące szumowiny, jak chcą ze mną wojny, to będą ją mieli, a w tym, krzyżowym ogniu ty pierwszy przepadniesz! Odkłada słuchawkę. Suga spogląda na mnie. - O co chodziło? Dlaczego ja? Dlaczego zawsze ja? - Nie mam pojęcia. *** - Jak niby mam to powiedzieć taktownie? - Pan Ikeda chodzi w tę i z powrotem, wygłaszając podczas przerwy krótką mowę zagrzewającą do walki. - Chłopcy. Jesteście kompletnie, ale to absolutnie do dupy. Gracie bezładnie. Nie jak ludzie. Nawet nie jak ssaki. Wstyd. Aż szkoda tego paliwa zmarnowanego na podróż, obrzydliwe. Niedowidzące leniwe kaleki. Możemy dziękować, że przeciwnik cudownym zrządzeniem losu jeszcze nam nie wbił dziewięciu bramek, a temu zrządzeniu na imię Mitsui. - Mitsui żuje gumę, despotycznie rozkoszując się smakiem zaszczytu. Jest utalentowanym i agresywnym bramkarzem - na szczęście nie starcza mu wyobraźni, by ten despotyzm przenieść na boisko. Ojciec Mitsui jest najbardziej znanym alkoholikiem na Jakuszimie, nasz bramkarz od wczesnego dzieciństwa wiedział więc, co to są loty pocisków balistycznych. - W bardziej cywilizowanej epoce - ciągnie dalej Ikeda - mógłbym zażądać, by cała reszta popełniła seppuku. Tak czy inaczej, jak przegramy, i tak ogolicie sobie głowy na znak hańby. Obrona. Mimo mężnej postawy pana Mitsui, ile razy przeciwnik trafił w poprzeczkę? Nakamori? - Trzy razy, proszę pana. - A w słupek? Ssę swoją ciepłą pomarańczę, poprawiam nagolenniki i patrzę, jak wygląda pogadanka u drużyny przeciwnika - ich trener śmieje się. Stęchlizna zalatująca od chłopców i od piłkarskiego rynsztunku. Zepsute popołudnie. Wulkan wypuszcza kłęby dymu. - Mijake? A w słupek? - Yyyy, dwa razy, proszę pana. - Chyba. - Yyyy, dwa, proszę pana. Yyyy, tak. Yyyy, Nakajama środek pola” znaczy „środek boiska”, a nie „środek pola karnego”. Atak oznacza, że atakujemy bramkę przeciwnika. Ile razy ich bramkarz miał kontakt z piłką? Nakamura? - Nie za często, proszę pana. Ikeda masuje sobie skronie. - A dokładnie, ani razu proszę pana! Ani razu! Zdążył umówić się na trzy randkę z trzema różnymi cheerleaderkami! Słuchajcie no! Ja nagrywam ten mecz na wideo! Chłopcy, jutro mam urodziny. Jak nie dacie mi bezbramkowego wyniku, to mój gniew popamiętacie do śmierci. W drugiej połowie wiatr będzie nam sprzyjał. Wasze zadanie to wkopywanie piłki w pole i przetrzymywanie. I jeszcze jedno, nie dopuścić do karnego. Wczoraj w nocy upiłem ich trenera, i on się chwalił, że ich zawodnik wykonujący rzuty karne nigdy nie chybia. Nigdy. I pamiętać, że jak poczujecie, że wam nóżki słabną, to nie radzę się migać, bo moja kamera widzi wszystko. Sędzia dmuchnięciem w gwizdek rozpoczyna drugą połowę. Po trzech sekundach tracimy piłkę. W momencie przypomina mi się moja umowa z bogiem. Strasznie się przydał. Staram się jak najlepiej wypaść przed kamerą Ikedy - uganiam się, krzyczę „Strzelaj!”, jęczę i ogólnie rzecz biorąc, jak najzręczniej unikam piłki. - Przytrzymaj i uderz! - krzyczy Ikeda. Nasze ustawienie 4-3-3 załamuje się i przekształca w 10-0-0, a nasze pole karne przypomina pełną kopnięć, wrzasków i przekleństw planszę pinballa. Symuluję widowiskową kontuzję, ale nikt nie zwraca na to uwagi - Mitsui raz za razem popisuje się kapitalną obroną, śmiałym wyrzutem, walką w wyskoku. - Na pozycje! - krzyczy Ikeda. Gdybym tylko był taki dobry jak Mitsui. Już jutro dostałbym państwowe certyfikaty sportowe. Przeciwnik raz po raz przeprowadza atak, ale dzięki tłumowi obrońców mamy szczęście. Lekki wiaterek przybiera na sile. Odważnie skaczę do pojedynku główkowego i wygrywam, ale piłka uderzona czubkiem głowy, spada w głębi naszej połówki. W pewnym momencie mam zrobić wrzut z autu, ale sędzia gwiżdże, że jest faul - nie wiem, dlaczego, ale nagroda od Ikedy i tak mnie nie minie. Nakatani i Nakamura, nasi czołowi strzelcy, dostają żółte kartki, bo się pobili. Odwracam się i łup, piłka odbija mi się od twarzy. Róg. - Kretyni! - krzyczy Ikeda. Walczę na łokcie z dwa razy od mnie wyższym chłopakiem: ma mutację i mord w oczach. Ząb, który prawie mi się ruszał, nagle rusza się bardzo

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Pokoje były mniej więcej takie same, tyle że u nich stały dwa łoża, jedno dopasowane do rozmiarów ogira, natomiast u niego stało tylko jedno łóżko i to nieomal równie wielkie jak...
  • Wśród nich prym wiodły rody hrabiów na Tusculum, którzy panowali w latach 882-962 i 1012-1048 oraz Krescencjuszy, dominujących w latach963-1012...
  • „Bez takowych towarzystw — kończy — mogą w narodzie powstać nadzwyczajne dowcipy [talenty], ale wydane przez nich światła nie mogą się utrzymać, ani wznieść i narodów...
  • Tych, którzy kształtowali nie tyle może poglądy, ile emocje i „pewniki" dotyczące doświadczanego przez nich świata tradycyjną drogą przekazu ustnego, perswazji...
  • - Czy jeden z nich nie prowadzi jakiegoś zwariowanego studia w Georgii albo na Florydzie? Naturalnie nikt poważny nie będzie z nimi robił interesów, ale mają kilka kościołów...
  • Jedno jej oko szukało w radosnem uniesieniu oczu sąsiadów i odbicia w nich jej własnych uczuć, podczas gdy drugie tkwiło nieruchomo w brudnej tapecie nad naszemi głowami...
  • Do tego powodem był książę Janusz Mazowiecki na Czersku i Warszawie, któremu się Krzyżacy dali we zna- ki najazdami, gwałtami i więzieniem, jakie u nich cier- piał,...
  • Byłem zdania, że można będzie w nich w miarę spokojnie jechać, a także na siedząco się przespać, bo przecież nikt chyba do tych budek nie zagląda...
  • Wracała z nich zawsze obładowana torbami pełnymi plastikowych klipsów w kształcie rekina, które służyły do przytrzymywania na ziemi plażowego ręcznika, komicznych...
  • Wyróżniał się wśród nich jak tygrys wśród stada wilków...