Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Urzędnik powiedział, że jeżeli nowe MiG-i pójdą do Nikaragui, to Rea-gan je zlikwiduje przy pomocy jakiegoś rodzaju tajnej operacji. Prezydent nie wyśle wojsk do Ameryki Środkowej - wyjaśnił - ale Reagan nie chce tego powiedzieć publicznie. Reagan nie wyśle też tysięcy doradców.
— A tajne działanie w tej chwili? Jeżeli stawka jest w połowie tak duża, to z pewnością skromne tajne przedsięwzięcie będzie logiczne? Zwłaszcza jeżeli wziąć pod uwagę pozytywne wypowiedzi o CIA i tajnej działalności podczas kampanii prezydenckiej?
Odmówił odpowiedzi.
4 marca 1982 roku Jaime Wheelock z rządzącego kierownictwa san-dinistów wygłosił w Waszyngtonie przemówienie, w którym twierdził, że trwa jakaś akcja CIA.
— Zbyt dużo rzeczy dzieje się naraz, żeby był to zbieg okoliczności — powiedział - wszystkie te elementy prowadzą do jednego wniosku: CIA jest jedyną siłą mającą możność zrobienia tych rzeczy naraz. Trudno jest to udowodnić konkretnie, ale ślady istnieją.
W poniedziałek 8 marca 1982 r. Bradlee poprosił mnie na śniadanie o 9:00. Mieliśmy teraz solidne informacje z trzech źródeł, potwierdzające, że operacja w Nikaragui ma aprobatę prezydenta. Powiedział, że nie chce się spieszyć, przypominając mi delikatnie, że klimat polityczny nie przypomina lat siedemdziesiątych. - To jest rząd Reagana - powiedział — i nie stosuje się już założenia, że wyjawianie sekretów CIA jest automatycznie dobre... może być odwrotnie.
— Jakie jest uzasadnienie opublikowania artykułu? — zapytał Bradlee. — Chcę znać przyczynę, daj mi dokładną przyczynę.
— Czy taka operacja lub agresja może działać? - zapytałem. — Czy może pozostać tajemnicą? Czy powinna pozostać tajemnicą?
— Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań — powiedział Bradlee. - Czy CIA wymknęła się spod kontroli? Powiedziałem, że nie sądzę. Reagan przestał mówić.
— Musi być powód do publikacji — powiedział Bradlee. — Administracja Reagana dała do zrozumienia, że podejmie kroki w celu ochrony tajemnic bezpieczeństwa narodowego. To oznacza możliwą sprawę sądową albo Bóg wie co. Czy źródła chcą ujawnienia? - zapytał. - Jaki jest ich motyw?
— Nie są pewni, czy jest to właściwe posunięcie.
188
— Czemu nie wystąpią i nie powiedzą tego oficjalnie, z nazwiskami? To by z pewnością ułatwiło sprawę.
— Nie są tacy pewni, czy mają ochotę to zrobić — odpowiedziałem. — Są chętni pozwolić Bradleemu podjąć decyzję o publikacji.
— Cholera - powiedział Bradlee.
Później skontaktował się z Goldwaterem, który musiał wiedzieć w ramach nowych przepisów o nadzorze Kongresu. Goldwater oznajmił, że nigdy nie słyszał o tej rzekomej operacji ani jednego słowa. Bradlee powiedział, że jest pewien, iż Goldwater nie okłamałby go.
W ciągu kilku minut Bradlee otrzymał następny telefon.
— Właśnie znów dzwonił Goldwater — powiedział. — Prawdopodobnie zadał parę pytań. I wiesz co! Powiedział, że w tej chwili Casey czeka w moim gabinecie obok. Coś się cholera święci...
Bradlee miał sam porozmawiać z Caseyem, a Goldwater nie mógł odpowiedzieć na żadne pytania. Podtekst tego był taki, że Goldwater coś wie albo że będzie wiedział niedługo.
Casey pognał do biura Goldwatera, aby wyjaśnić co się dzieje. Gol-dwatera nie było przez kilka miesięcy z powodu operacji biodra. Być może opuścił kluczowe spotkanie.
Następnego dnia, we wtorek 9 marca Casey i Bradlee jedli razem lunch w CIA. Bradlee wrócił około 14:30, tuż przed codzienną konferencją prasową Post. Artykuł był gotowy, ale Bradlee nie dał aprobaty. Kiwał głową.
— Jest tyle niejasności w tym, co mówi Casey - powiedział Bradlee. — Jego wymowa jest niewyraźna, jak żuł jedzenie, to było jeszcze więcej zniekształceń, niejasności i uników.
— Czy potwierdził, czy zaprzeczył informacjom? — zapytali redaktorzy Post.
— Ani jedno, ani drugie, gdy się do tego przyłożyć — powiedział Bradlee. —Jednakże Casey mówił o 500-osobowym oddziale tak, jakby istniał albo miał zaistnieć niedługo. W pewnym momencie zasugerował, że będzie się on rozrastał. Nie jest jednak jasne czy ten oddział jest argentyński, czy z CIA. Casey powiedział, że CIA będzie miała na celu wstrzymanie przepływu broni z Nikaragui do Salwadoru. Casey twierdził, że grupa nie będzie wysadzała w powietrze mostów ani elektrowni, jak mówiły nasze źródła, zasugerował też, że to, co zrobi CIA, zaaprobowano trzy czy cztery miesiące wcześniej, w listopadzie.
— Czy jest to jakiś rodzaj potwierdzenia?
— Jest i nie jest — powiedział Bradlee. Czuł się nieswojo, patrzył przez okno gabinetu, odtwarzając w myślach konwersację. — Czegoś
189
brakuje albo oni próbują nas zniechęcić, nie odstraszyć - dodał. - Ca-sey nie mówił „nie publikujcie artykułu". To by mnie wystraszyło. Dobrze, że nie muszę działać wbrew jemu.
- Czy Casey wysunął argument o bezpieczeństwie narodowym?
- Nie - powiedział Bradlee.
- Projekt artykułu jest gotowy. Czy będziemy go publikować?
- Nie wiem - odparł Bradlee.
Tymczasem tego samego dnia — 9 marca 1982 r. — w audytorium Departamentu Stanu Inman zebrał prasę na niezwykłą sesję objaśnień.
- Jestem Bob Inman - zaczął ponuro -jestem tutaj dzisiaj, ponieważ jestem zaniepokojony i rozgniewany.
Jego zmartwieniem było nagromadzenie wojsk w Nikaragui.
- Jestem zły, ponieważ przez ostatnie parę tygodni obserwowałem, jak urzędnicy państwowi borykają się z trudnościami polegającymi na przekazywaniu informacji i równoczesnej ochronie krytycznych źródeł i metod wywiadu i spotykają się z taką reakcją: Jak możemy warn uwierzyć, jeżeli nie pokażecie nam wszystkich, szczegółowych dowodów! Sceptycyzm posunął się za daleko i mam nadzieję na większą neutralność, na więcej zaufania.
John T. Hughes, zastępca dyrektora DIA, który przedstawił kiedyś dowody zdjęciowe w kubańskim kryzysie rakietowym dwadzieścia lat przedtem, wystąpił i stuknął 180-centymetrowym wskaźnikiem w powiększone na całą ścianę zdjęcia lotnicze Nikaragui (zrobione przez samoloty szpiegowskie typu U-2 i SR-71, nie było żadnych tajnych zdjęć satelitarnych). Wykazywały one, że sandiniści zbudowali trzydzieści sześć nowych baz wojskowych w ciągu ostatnich dwóch lat. W 1979 roku, w momencie rewolucji, sandiniści byli bandą liczącą 5 tysięcy partyzantów, a teraz mają pod bronią 70 tysięcy ludzi. Przerzucając szybko dziwne, ziarniste zdjęcia, Hughes rozpoznał sowiecki sprzęt, łącznie z czołgami i małymi działami polowymi nazywanymi haubicami. — To nie są siły zbrojne — powiedział - odciski palców są kubańskie, a garnizony są ułożone w stylu sowieckim, łącznie z torami przeszkód.
Po pokazie Inman odpowiadał na pytania. Pytano go o wcześniejszy raport (ten, który Post opublikował w lutym) na temat tajnego planu CIA za 19 milionów dolarów. Inman obalił wszelkie domysły, jakoby został on zatwierdzony