Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
. , , .,....¦¦
Wrażliwość i bliskość 121
jak i w kategoriach bycia. Łącząca je korelacja jest ścisła. Psychiczność nie znaczy już jako jeden-za-drugiego, ale zostaje zneutralizowana w równowadze i bezstronności: tak jak gdyby świadomość należała do równoczesności Powiedzianego, tematu i bycia. Poznaniu jako symbolicznemu ujmowaniu, odpowiada bycie ukazujące się symbolicznie — znacząco w sensie Husserlowskim — na gruncie czegoś innego niż ono samo, intuicji zaś odpowiada bycie w swoim obrazie jako obecność (percepcja) lub jako nieobecność (wyobraźnia i pamięć). Odtąd całą psychiczność można interpretować jako wiedzę; zarówno to, co aksjologiczne, jak i to, co praktyczne, głód i pragnienie, wrażenia smakowe i zapachowe ukazują się jako modalności świadomości czegoś, jako intencje prowadzące do przedmiotów wyposażonych w atrybuty wartości. Odtąd ukryta psychiczność staje się intencjonalnością, której korelacja ujmowana jest jako symultaniczność aktu świadomości i jego intencjonalnego odpowiednika umiejscowionego w systemie tego, co Powiedziane: głód jest głodem tego, co jadalne, percepcja świadomością tego, co postrzegane, zupełnie jak „cztery jest podwojeniem dwóch". Opis fenomenologiczny — to znaczy opis dokonujący redukcji — powinien wystrzegać się tego rodzaju interpretacji zjawisk psychicznych, która traktuje je tak, jak gdyby stanowiły system, całość obejmującą poszczególne odmiany i wariacje świadomości czegoś. Taka interpretacja zapomina o sprawiedliwości — sprawiedliwości odsyłającej do psychiki —w której ta symultaniczność zostaje wywołana, oczywiście nie dzięki tematyzacji, ale dzięki diachronii tego-samego i innego we wrażliwości.
Wrażliwość nie poddana redukcji jest dwoistością tego, który odczuwa, i tego, co odczuwane; separacją — i zjednoczeniem zarazem — w czasie, rozszczepieniem chwili i retencją fazy oddzielonej. Wrażliwość poddana redukcji jest ożywieniem, znaczeniem jeden za drugiego, nieprze-zwyciężalną dwoistością duszy i ciała; ciałem, które dzięki ożywieniu przekształca w „dla innego", dia-chronią odmienną od diachronii reprezentacji.
122
Ekspozycja
Znaczenia wrażenia smakowego i zapachowego — jedzenia i rozkoszowania się — należy szukać wychodząc od znaczącej siły znaczenia, od tego, co w znaczeniu pierwotnie znaczące, od jeden-za-drugiego. Pokazaliśmy, że określająca psychikę struktura jeden-za-innego — znaczenie — nie jest niewinną relacją formalną, lecz ciężarem i powagą ciała oderwanego od swojego conatus. Biernością bardziej bierną niż wszelka bierność będąca przeciwieństwem aktu, nagością bardziej nagą niż wszelki „akt", nagością odkrywającą się aż po oddanie, zatracenie siebie i modlitwę. Biernością, która nie polega tylko na odsłonięciu się na spojrzenie innego, ale która, niczym krwotok, jest podatnością na zranienie i bólem. Nagością obnażającą się z własnej nagości, otwierającą samo swoje otwarcie — wyrażającą się — mówiącą — zrzucającą z siebie osłonę, której dostarcza jej sama forma tożsamości. Biernością bycia dla innego, która możliwa jest tylko jako ofiarowanie chleba, który spożywam. Najpierw jednak trzeba rozkoszować się tym chlebem, nie po to, by ofiarowanie go stało się zasługą, ale aby móc ofiarować wraz z nim swoje serce — aby ofiarować samego siebie w tej ofierze. Rozkoszowanie się jest niezbędnym elementem wrażliwości.
'¦¦i,?, -'iff'' ¦ ¦ 'ł •
4) Rozkoszowanie się
We wrażeniu smakowym rola zmysłowości nie polega na potwierdzaniu, za pomocą obrazu czy uobecniającego oglądu, tego, do czego dąży głód. W każdym doznaniu zmysłowym opis jako wypełnienie lub Erfullung — albo jako brak wypełnienia — świadomości czegoś, zakłada głód, który, choć nie jest ostatecznym sensem zmysłowości, wciąż zakłóca wrażenie, które stało się wiedzą. We wrażeniu smakowym nie chodzi o sens, który byłby wypełniany przez swoją ilustrację, przez obecność „we własnym ciele". We wrażeniu smakowym zostaje nasycony głód. Nasycenie, zaspokojenie — będąc sensem smakowania —jest właśnie przeskakiwaniem nad obrazami, wyglądami, odblaskami
Wrażliwość i bliskość
123
czy sylwetkami, zjawami, fantazmatami i łupinami rzeczy, które wystarczają świadomości czegoś. Pustka głodu jest bardziej pusta niż jakakolwiek ciekawość i nie pozwala zbyć się dźwiękiem monet. To przeskakiwanie ponad obrazami znosi oddalenie w sposób bardziej radykalny, niż ma to miejsce w przypadku relacji między podmiotem i przedmiotem. Jest wchłanianiem, które nigdy nie jest wystarczająco chłonne, oraz niecierpliwością zaspokojenia, w którym ten, kto odczuwa, i to, co odczuwane, zlewają się ze sobą. Znoszenie posuwa się aż do zerwania formy, jaką zachowuje jeszcze treść ujmowana podczas degustacji; formy, która zapewnia jakości jej przynależność do kategorii jakości. Jakość ukształtowana przez tę formę może być „odbijana w refleksji", mieć „wyglądy", mnożyć się w obrazach i informacjach. Smak jako wypełnienie głodu, smak jako nasycenie jest zerwaniem formy zjawiska, które przekształca się w amorficzną „materię pierwszą". Materia toczy się swoim rytmem, „wypełnia swoją powinność materii", „materializuje" się w nasycaniu i wypełnia pustkę, zanim jeszcze przybierze formę, stanie się przedmiotem wiedzy i zostanie opanowana pod postacią dóbr7. Delektowanie się jest przede wszystkim syceniem się. Materia „materializuje" się w syceniu, które — ponad wszelkim intencjonalnym stosunkiem poznawania lub zawłaszczania, „brania w ręce" — oznacza „wgryzanie się w...", które nie ogranicza się do „brania w ręce", jako że jest już wchłanianiem „od środka" w dwuznaczności dwóch „wewnętrzności": tej właściwej „naczyniu" posiadającemu kształty w przestrzeni oraz tej, która charakteryzuje Ja wchłaniające w swojej tożsamości innego i zwijające się wokół samego siebie.
Wrażenie smakowe nie jest wiedzą towarzyszącą fizycz-no-chemicznemu czy biologicznemu mechanizmowi spoży-
7 Jakkolwiek, także w tym przypadku, chleb nie jest tylko transcendencją tego, co noematyczne, co pojawia się w tym, co Powiedziane, odsłaniając w spektaklu nieskończone łupiny Obrazu. Chleb odnosi się już do podmiotu ucieleśnionego, który zdobył go w pocie czoła