Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Dziewczyna nie spojrzała na niego ani razu w ciągu całego długiego wieczoru. Nield też nie. Na-pewno byli rozczarowani i niezadowoleni.
Obi-Wan powstał z wahaniem. Jutro musi ich opuścić, ale powinni wiedzieć, że nie miał wyboru. Na palcach przeszedł między śpiącymi dziećmi i zbliżył się do nich.
- Chciałem się z wami pożegnać - powiedział. -Odlatujemy wcześnie rano. - Przerwał na chwilę. - Przykro mi, że nie mogę z wami zostać. Bardzo bym chciał.
- Rozumiemy cię - odparł Nield uszczypliwym tonem. - Musisz słuchać starszego.
- Tu nie chodzi o posłuszeństwo, tylko o szacunek -wyjaśnił Obi-Wan. Nawet dla niego zabrzmiało to mało przekonująco.
Aha - odezwała się Cerasi, kiwając głową. - Problem w tym, że my nigdy nie rozumieliśmy, o co chodzi z tym szacunkiem. Ojciec mówił mi, co jest słuszne Qui-Gon miałby pełne prawo odesłać go z powrotem do Świątyni. Zrezygnować ze swojego Podawana. Zapewne musiałby stanąć przed Radą Jedi.
- Możemy ruszać o świcie - powiedział Nield. - Misja zajmie tylko godzinę, może trochę dłużej. Potem możesz zabrać Tahl na Coruscant.
- Po zniszczeniu tarcz łatwiej wam będzie wynieść ją z Zehavy - zauważyła dziewczyna.
- Ale jeśli myśliwiec ulegnie uszkodzeniu, to w ogóle stąd nie odleci - powiedział Obi-Wan. - To skazałoby naszą misję na porażkę. Niewykluczone, że stalibyśmy się odpowiedzialni za śmierć Tahl.
78
O5.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
Przygryzła wargę.
- Niepotrzebnie się z ciebie wyśmiewałam - odezwała się z zakłopotaniem, jakby nie przywykła do przeprosin. - Wiem, że kodeks Jedi to wasz sposób na życie, I oboje wiemy, że prosimy o zbyt wiele. Gdyby nasza sytuacja nie była rozpaczliwa, nigdy byśmy się na to nie zdecydowali. Nie gniewaj się, proszę, l tak dużo już dla nas zrobiłeś.
- Podobnie jak wy dla nas - odpowiedział. - Bez was nie uratowalibyśmy Tahl.
- To jedyna szansa na pokój - powiedział Nield. -Kiedy starsi zobaczą naszą liczebną przewagę, nie będą mieli wyboru. Poddadzą się.
Padawan rzucił ukradkowe spojrzenie na śpiącego Qui-Gona. Tak wiele zawdzięczał swojemu mistrzowi, który walczył razem z nim, a nawet ocalił mu życie. Łączyła ich silna więź. Ale więź łączyła go także z Cerasi i Nieldem. Nie miało znaczenia, że krótko się znali. Prąd, który między nimi przebiegał, stanowił dla niego zupełnie nowe doświadczenie. Cerasi wprawdzie przeprosiła za to, że z niego drwiła, ale czy w jej słowach nie kryło się ziarno prawdy? Czy powinien być posłuszny, kiedy serce podpowiadało mu, że to błąd?
Rozpalone, zielone spojrzenie dziewczyny złagodniało pod wpływem współczucia, gdy obserwowała znamiona wewnętrznej walki na jego twarzy. Nield patrzył na niego nieruchomym, pełnym ciepła wzrokiem. Także on zdawał sobie sprawę, że proszą Obi-Wana o ogromne poświęcenie.
Musiałby zdradzić Qui-Gona, zdradzić własne życie Jedi. Dla nich. Dla ich sprawy. Ale mieli prawo o to prosić, bowiem wiedzieli, że mają słuszność.
79
O5.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
I on też o tym wiedział. Nie mógł zawieść ich oczekiwań. Nie potrafił podjąć tej decyzji jako Jedi, ale podjął ją jako przyjaciel.
Wziął głęboki wdech.
- Zgoda.
80
O5.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
ROZDZAŁ15
Wymknęli się przed świtem. Cerasi poprowadziła ich przez tunele do Zewnętrznego Kręgu. Później wyszli z Zehavy tą samą drogą którą wcześniej Jedi trafili do miasta - przez Gmach Pamięci i pułapkę. Tym razem Nield wziął zwój węglowej linki, którą rzucił do góry. Silny magnes przyczepił linkę do metalowej rury. Mogli teraz z łatwością wspiąć się na powierzchnię.
Szybko maszerowali do statku w zimnoszarym świetle poranka. Cała trójka niosła w plecakach granaty protonowe. Były ciężkie, ale nie odczuwali tego. Nie mogli już się doczekać, kiedy dotrą do myśliwca i rozpoczną misję.
Gdy do niego doszli, Nield i Cerasi pomogli Obi-Wanowi pozabierać gałęzie i krzaki, którymi wraz z Qui-Gonem zamaskował statek. Nield rozpromienił się na widok niewielkiej, lśniącej maszyny. Po chwili zauważył wgniecenie z boku. Odwrócił się do kolegi.
- Muszę cię o coś zapytać. Jesteś dobrym pilotem? Obi-Wan popatrzył na niego z zakłopotaniem. Po chwili Cerasi wybuchła śmiechem. Obaj chłopcy zrobili to samo. Salwy śmiechu odbijały się echem od ścian wąwozu.
- Przekonamy się - powiedziała dziewczyna wesoło. Wsiedli do myśliwca. Młody Jedi zajął fotel pilota.
Przez moment się wahał, spoglądając na przyrządy. Kiedy siedział tu poprzednim razem, miał do pomocy Qui-Gona.
81
O5