Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Takie sytuacje często bywają próbą sił. Uprzejmość i dowcip pozwolą
nam przejąć inicjatywę. Niech większy rozmiar nie będzie dla nas górą nie do
zdobycia. Po prostu go wyśmiejmy.
3. Nikomu nie wolno mówić, co mamy nosić, a czego nie. Jeżeli jesteśmy
niewolnicami artykułów o modzie, koleżanek lub impertynenckich sprzedawczyń, to
na pewno nie kupimy ubrania, które nam się podoba. Spróbujmy polubić w zakupach
to, czemu faktycznie służą. Przecież nie mamy ślepo dostosowywać się do trendów
obowiązujących w modzie. Wchodząc do sklepu, możemy wyszukać ubrania, w których
dobrze się będziemy czuć. Mody rodzą się i umierają. Nie wszystkie fasony
podkreślają atuty. Po co kupować super-eks-tra-ultra-mini, jeśli czujemy się w
niej niezręcznie? Akceptacja własnego ciała polega przecież także na noszeniu
ubrań, w których się dobrze czujemy. Najładniejsze ubrania to te, które dodają
nam pewności siebie.
4. Pamiętajmy, że nie potrafimy czytać w myślach. Najgłębsze przekonania
sprawiają, że widzimy rzeczy, które tak naprawdę nie istnieją. Nie wyciągajmy
więc pochopnych wniosków na temat zachowania sprzedawczyni. Nie odzywa się do
nas być może dlatego, że jest nieśmiała. Wydaje się natrętna, bo usiłuje pokazać
szefowi, że angażuje się w swoją pracę. Nie bierzmy jej zachowania do siebie,
lecz interpretujmy w odniesieniu do niej. Dzięki temu obiektywniej ocenimy
relację i nabierzemy większej pewności siebie w kontaktach ze sprzedawczyniami.
ZAKUPY DLA CIAŁA 125
STOSUNEK DO MODY
Kiedy idziemy na zakupy, nie warto wycinać zdjęcia Kate Moss z kolorowego
czasopisma i wyciągać w każdym sklepie z zamiarem dokładnego powielenia jej
wizerunku. Artykuły w prasie kobiecej bezustannie przekonują nas, że możemy
naśladować czyjś styl, ale przecież przeważnie nie ubieramy Kate Moss. Ubieramy
siebie, zwykłe osoby o normalnych wymiarach, które niekoniecznie dobrze
wyglądają w obcisłych spodniach ze skóry i kusych bluzeczkach. Co nie znaczy, że
nie mamy eksperymentować. Możemy z czystym sumieniem zakochać się w najnowszych
fasonach, ale dostosować je do własnych warunków i potrzeb.
Róbmy zakupy z myślą przewodnią. Powiedzmy sobie: „Chcę znaleźć naprawdę
wystrzałową sukienkę" albo „Mam ochotę na coś ładnego i kobiecego". I wtedy
okaże się, że robimy zakupy dla siebie, a nie dla niższej i tęższej wersji Kate
Moss. Z drugiej strony, jeśli jakiś styl nam odpowiada, to nie musimy na siłę z
nim zrywać. Kobietom zdaje się, że mogłyby napisać biblię zakupów, ale w
niektórych przypadkach warto nauczyć się czegoś od mężczyzn. Ci zazwyczaj
znajdują jakiś styl, a potem się go trzymają. To dlatego mają dziesięć par
dokładnie takich samych butów. Albo szesnaście błękitnych koszul. Wiele można by
powiedzieć o wypracowaniu i trzymaniu się stylu, z którym czujemy się świetnie.
Dyktatorzy mody podsuwają nowe fasony w każdym sezonie, ale my nigdy nie
będziemy zadowolone, jeżeli ktoś inny musi nam mówić, jak mamy wyglądać. Skoro
najlepiej nam w krótkiej spódnicy, to co z tego, że mamy ich sześćset? Gorzej
byłoby, gdybyśmy na siłę kupowały ubrania, w których czujemy się źle i
nieatrakcyjnie tylko dlatego, że tak nam każe „Elle".
Obraz ciała wiąże się z odbiciem w lustrze, dlatego przymierzanie nowych ubrań
może poprawić lub pogorszyć samo-
126 LUSTERECZKO. POWIEDZ PRZECIE...
poczucie. Ale jak wszystko, co wiąże się z postrzeganiem ciała, i to leży w
zasięgu naszej kontroli. Pamiętajmy, żeby najpierw dostrzec sytuację, zrozumieć
ją, przekonać się, czy ma związek z naszymi najgłębszymi przekonaniami, i
dopiero wówczas zareagować emocją. Osoba spozierająca na nas z lustra nierzadko
musi rywalizować z wyidealizowaną koncepcją wyglądu. Warto zatrzymać się i
zastanowić, skąd wziął się ten ideał. Dlaczego w naszym mniemaniu wersja idealna
miałaby być szczęśliwsza od rzeczywistej? Dopiero weryfikacja unieszczęśliwiają-
cych nas najgłębszych przekonań pozwoli przejąć nad nimi kontrolę.
UKRYWANIE SIĘ POD UBRANIEM
Wiele osób używa ubrania do zakrycia tych aspektów wyglądu, które im się nie
podobają. Gdy mamy negatywny stosunek do swojego wyglądu i spodziewamy się
negatywnych reakcji otoczenia, wykorzystanie noszonej garderoby do obrony wydaje
się logicznym wyjściem. Ukrywając bądź korygując nielubiane cechy odpowiednio
dobranym strojem, bronimy się przed zranieniem. I w pewnym stopniu to świetny
pomysł. Dobry stanik optycznie powiększający biust albo elastyczne majtki, które
maskują tłuszcz na brzuchu, dodają wiary w atrakcyjność stroju i całej osoby.
Należy jednak zachować równowagę i nie przeceniać ich znaczenia. Jeżeli pewność
siebie zyskujemy wyłącznie dzięki nim, to istnieje ryzyko, że popadniemy w grubą
przesadę. Warto czasami uatrakcyjnić wygląd strojem, ale używanie ubrania jako
tarczy chroniącej przed negatywnymi emocjami wobec swojego ciała to już zupełnie
inna sprawa. Stanik powiększający biust i elastyczne majtki można od czasu do
czasu wkładać, ale jeżeli są pierwszą rzeczą, po jaką sięgamy każdego ranka, i
bez nich nikomu się nie pokazujemy (a nawet
ZAKUPY DLA CIAŁA 127
nie patrzymy w lustro), to mamy problem